Ciekawe nie znaczy fotogeniczne miasto, a jednak! Pierwsze zwiedzanie zniechęciło mnie do wyciągania aparatu z sakwy, ale później było już coraz lepiej. Multikulturowość jest fotogeniczna.
Nigdy nie przepadałem za klimatem niemieckim i jego mentalnością, ale może Bawaria jest trochę inna...? btw nie trzeba znać rodzimego języka, żeby nawiązać kontakt z osobą, którą się chce fotografować. Tak jest na szczęście i tutaj.
Pomijając fotografowanie, to co rzuca się w oczy w Ingolstadt (miasto partnerskie Opola), a czego brakuje Opolu:
- piwne i kawiarniane ogródki wylewają się na deptaki bez balustrad, płotków i wszystkiego co ogradza je od przechodniów. Pomijam fakt braku reklam browarów oferowanych w tych miejscach.
- rowerem po mieście - kilka dużych parkingów wielopoziomowych tuż poza centrum to baza przesiadkowa z wypasionych i ekskluzywnych marek jak Audi (które produkowane są w tym mieście) na nierzadko zdezelowane rowery!
- kultura rowerowa - nie jestem może rowerowym wyjadaczem, ale nie ma w Ingolstadt sytuacji żeby pieszy psioczył i boczył się na rowerzystę, który przeciska się pomiędzy pieszym.
- sponsora (jak Audi), który niemal na każdym kroku przypomina o swoim stałym związku z miastem. Festiwale, koncerty, spotkania, wystawy - wspierane przez Audi....no cóż... Elektrownia Opole?
- trawnik dla człowieka - skwery, place, parki, wszędzie gdzie trawa tam ktoś przysiądzie... Niestety w Opolu... wystarczy 5 min. sielanki na reprezentacyjnym wzgórzu UO, żeby ochroniarz z potem na czole i przerażeniem w oczach dobiegł i zwrócił uwagę, że ta trawa to święta ziemia i nie można jej deptać :)
Może za bardzo na pesymistyczną nutę uderzam, ale warto zmieniać się na lepsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz