piątek, 23 października 2015

Praga w 48h

Piąty raz w Pradze.
Nigdy nie zapomnę pierwszego wrażenia sprzed 15 lat. Nocleg u starszej Czeszki w mieszkaniu, która "wyłowiła" nas na dworcu kolejowym. Most Karola o poranku, ale i za dnia, był naprawdę fascynujący! Dziś... niczym nie różni się od najbardziej zatłoczonych stacji metra w Londynie. Nie ma już żadnej przyjemności w przechodzeniu nim. Podobnie jest ze Złotą Uliczką, która już poprzednio mnie zaskoczyła... płatnym wejściem. Płatne bramki pojawiły się także w Katedrze św Wita!

Wydaje się, że już nie ma różnicy czy to lato czy jesień/zima. Turystów jest po prostu więcej niż w Krakowie, Wrocławiu i Gdańsku razem wziętych!

Do sytuacji takich jak fotografowanie selfi wysięgnikiem tuż po otrzymaniu obiadu w restauracji, czy amerykańska grupa na segwayu na Hradczanach - trzeba się przyzwyczaić. Nie dziwi już maseczka na twarzy turystów z kraju kwitnącej wiśni.

Mimo tego zalewu turystów można znaleźć miejsca mniej zatłoczone.

Od zawsze Pragę widzę w czerni i bieli. Szarą ale nie ponurą. Bardzo cichą i głośną zarazem. Przy fascynująco dobrym piwie.















Brak komentarzy: